niedziela, 12 lutego 2012

Rozdział 5

Rozdział 5
-Gdzie jest Elizabeth ? Niall i Louis? -zapytałam widząc siedzących na kanapie chłopców.Którzy grali na konsoli do gier .Liam usłyszawszy nas zrobił pauzę . I odwrócił się w naszą stronę .
-Elizabeth jest w kuchni . A reszta poszła do sklepu po żarcie. Bo chyba coś robią.
-To pewnie wykupią pół sklepu znając Nialla. -odparł Harry
- O właśnie bym zapomniał zapytać . A ty z co robiłaś z naszym Kochanym Haroldem ?
-Eee nic .
-Jasne ,jasne kit wciskaj komu innemu . -Zayn który siedział koło niego lał się już ze śmiechu . Loczek znowu spalił buraka. -to jak było ?
-Idę z tond . Boje się ich . Są jacyś niewyżyci. Odwróciłam się i poszłam w stronę kuchni . Harry poszedł ze mną . Gdy weszliśmy do pomieszczenia przy bufecie stała El krojąc jakieś warzywa . Gdy nas zauważyła uśmiechnęła się pod nosem .
-Co tam gołąbeczki ?Coś długo was nie było ,zniknęliście na jakieś pół godziny . NO ale ja nic a nic nie mówię.
-NO ja mam taką nadziej .Bo tamci już snują jakieś opowieści . O nas w roli głównej .Usiadłam na przeciwko jej przyglądając się jej .
-Co robisz ? zapytał Harold siadając koło mnie .
-A no jakiś obiad chcemy ugotować . Dokładnie spaghetti . Tyle że Louis uparł się żeby zrobić też sałatkę z dużą ilością marchewek . Co chyba nie będzie dobre.Bo spaghetti je się samo . No ale nie było za dużo zapasów do jej zrobienia. Więc poszedł z Niallem do sklepu .I tak nie ma ich już jakieś 15 minut. A mieli pójść do tego na przeciwko .
-Yhym....
-A może byście mi jakoś pomogli . Np. poszli do salonu zobaczyć co robi reszta albo zostali tutaj i pomogli .
-Zostaniemy .
-Idziemy . Powiedzieliśmy wspólnie. -salon brzmiał dla mnie bezpieczniej . Chociaż z chłopakami nie było by . NO ale chyba każdy wie o co mi chodzi. -dobra ale ty kroisz .
-Eh no ok . Wziął od niej nóż i zaczął kontynuować jej zajęcie. El rzuciła mi jeszcze przelotne spojrzenie . Szczerząc się przy tym .No i znowu zostałam z nim sam na sam . Podeszłam do kuchenki na której stał sos. Spróbowałam go ale jakoś był mało doprawiony . Więc dorzuciłam parę przypraw. Ale jeszcze mi czegoś brakowało. Więc wzięłam trochę na łyżkę i ruszyłam w stronę loczka który tak skupił się na swoim jakże ważnym zadaniu.
-Spróbuj i powiedz czego brakuje . Harry podniósł wzrok przyglądając się się łyżce.Dałam mu ją do buzi . Chwilę wykonywał jakieś dziwne miny .
-Trzymaj . -podał mi nóż . A sam poszedł do kuchenki. Wsypał coś do sosu . Zamieszał i podał mi na spróbowanie.
-Dobreeee. Co wrzuciłeś ?
-Tajemnica.
-Musisz mi ją powiedzieć . Bo mi zawsze wychodzi jakiś niemrawy . A tak wgl. nie wiedziałam że umiesz gotować.
-A no umie się . Wiesz gdy ma się na głowię pięć facetów to ktoś musi . Bo sami się nie nakarmią .
-Hahahaha a no nie pomyślałam .
-Najbardziej jednak lubię piec ciastka,ciasteczka i inne różne dobre rzeczy .
-NO to mam nadzieje że kiedyś mi coś upieczesz .Bo moje zdolności kulinarne nie są zbyt dobre. A raz tak spaliłam ciasto że śmierdziało w całym domu przez parę dni.
-Bardzo chętnie . Ale ty zrobisz coś dla mnie .
-Hahaha no nie wiem a co niby ?
-Umówisz się ze mną ?
-No nie wiem,nie wiem . -NO dobra przyznam się to pytanie mnie zaskoczyło . Że taka gwiazda jak on chce się umówić z kimś takim jak ja.
.Ale nagle jego twarz posmutniała . -No dobra umowa stoi.-no i znowu na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Ale tu ładnie pachnie aż ślinka cieknie. Do kuchni wkroczyli chłopcy z zakupami. A za nimi szła Elizabeth.
-Blondyneczku ty mój kochany tobie na widok jedzenia zawsze cieknie ślinka .
-Czepiasz się .A na marchewek widok tobie cieknie .
-Niall nie przy damach .
-NO dobra.- Położyli zakupy na bufecie . A Naill skierował się w stronę garnków .Już chciał włożyć do sosu swojego palucha . Kiedy Harry w miarę szybko się zorientował. Walnął go w dłoń .-Auuu . To bolało .
-I miało .
-Boże w rzeczywiście wykupiliście połowę sklepu . A tak wgl. to po co nam gumowa kaczka ? do łazienki ? -wyjęłam ją z jednej z toreb.
-No tak poznaj nowego członka rodziny . TO jest Bruno.
-HAhhahaa co? Louis nie gadaj że nazywasz przedmioty po imieniu.
-To jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz. Kochana.
-Dobra jesteś dziwnyy ale i tak cię lubię.
-Ooo słodka jesteś .
-Ja słodka ? No to teraz won mi z tond !Z wyjątkiem Elizabeth .No już marsz przygotować stół . -ja tu na nich krzyczę a oni tylko stoją i się śmieją .-mówię poważnie . Nie śmiać się . Wynocha ale to już !
-Ale ?
-Louis ! nie ma żadnego ale !
-Patrzcie a przed chwilą była taka słodka.
-Mówiłeś coś ?
-Niee, absolutnie nie.
-NO to już wynocha mi z tond . Stół ma być naszykowany jak wrócę .
-Dobrze mamusiu . Wszyscy wyszli oprócz El i Harrego.
-Harry czegoś nie zrozumiałeś ? NO już ty nie jesteś wyjątkiem .
-Ach co za życie . Czemu wszystkie kobiety są dla mnie takie nie dobre. Odwrócił się na pięcie i wyszedł.
-HAhahahahah ale mu dogadałaś . A może ja pójdę im pomóc . BO raczej wątpię w to że wiedzą gdzie wszystko się znajduje ?
-Dobraaa . Ale przyślij mi tu Zayna . BO on chyba jest najnormalniejszy .
-HAhaha on ? tiaa jasne .
-Idź nie marudź. Gdy wyszła , zajęłam się odcedzaniem makaronu .
-Pomóc. Usłyszałam głos Zayna .
-Jak możesz wyjmij naczynia.
-Już się robi kapitanie .

----------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki i wgl. taki beznadziejny . Ale wena mnie opuściła ,po tym jak napisałam parę piosenek. Jutro do szkoły -koszmar. Nie wiem jak przetrwam . Rozdziały będą teraz rzadziej . Więc jeszcze raz przepraszam :(


Jeśli czegoś nie rozumiecie piszcie na moje gg :
33063526 : ]

3 komentarze:

  1. no dobra 1 w końcu:) fajny rozdział ale jak one się tam i tak dalej bo nie kapuję ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dzisiaj wszystkie i poprostu opowiadanie jeeeeest świeeeetne :D . Możesz być pewna, że będę tutaj stałą czytelniczką . :)
    Masz talent , pisz daaalej <3
    @AnneHaligh

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuuuuudooooo < 3
    Masz super pomysły i teksty .
    xD
    Pozdrawiam Juls. :*

    OdpowiedzUsuń