piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 10

Stałam i patrzyłam się na swoje odbicie w lustrze .Czułam się jak zupełnie inna dziewczyna.
Teraz zamiast wygodnego koczka czy kitki miałam perfekcyjnie wyprostowane włosy . I do tego dochodził makijaż który nadawał mi drapieżności . Chyba tak to ujmę a no i sukienka wybrana przez moją przyjaciółkę ledwo mi pośladki zakrywała . Teraz jak się schylę każdy zobaczy moje niebieskie majtki w babeczki .
 No nie ma co.
-Trzymaj .
-Takie wysokie koturny chyba cię pogięło.Za nic w świecie ich nie założę . Never ! wystarczy że mi tyłek widać.
-Nie widać . Bardzo ładnie wyglądasz.
-Tak jak podróba ciebie.
-Ej! -dostałam klapsa w tyłek .-to nie było fajne .
-Zartowałam przecie.
-No nie wiem . Ile jeszcze ?
-No jest za dwie piąta .
-Ma jeszcze dwie minuty .
-Hahahahaha- Elizabeth podeszła do okna -aaaaa już przyjechał zaraz chwila , zadzwoni do drzwi za trzy,dwa,jeden- i tu rozległ się dzwonek -ha wiedziałam ,dobra to ja ide mu otworzyć .
-No ok . -zaraz jak wyszła wyrzuciłam przez okno moje trampki.
I szybko poszłam za nią . Jednak zamiast od razu zejść na dół lekko wychyliłam się tak aby loczek nie mógł mnie zauważyć . Ubrany był  jak to on . Rurki które lekko mu opadały na biodra , T-Shirt i marynarka.
Więc nawet dobrze że ubrałam się tak jakoś oficjalnie w sukienkę.
Żeby nie wyglądać przy nim dziwnie. Rozmawiał o czymś z El gdy jego telefon zadzwonił w tle rozbrzmiała piosenka coldplay -paradise
. Nie pewnie odebrał . Po chwili podał go Elizabeth która z promiennym uśmiechem odebrała go .I odeszła gdzieś na bok. Gdy nagle spojrzał w stronie schodów szybko od nich odskoczyłam . Chyba mnie nie zauważył. Uff ,dobra idę albo jeszcze chwila . Albo hym... dobra raz kozi śmierć. Wzięłam głęboki oddech i nie pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Był gdzieś zapatrzony, ale jak usłyszał lekki stupot moich butów , gwałtownie spojrzał w moją stronę a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech .
-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuje .-wziął mnie pod rękę .
-To jak idziemy ?
-Yhym .
-Chwila,chwila poczekajcie. -el podbiegła do nas oddając loczkowi telefon -dobra droga wolna , bawcie się dobrze. Gdy wyszliśmy przed dom ,puściłam go . Stał lekko zszokowany.
-Ej spokojnie nie uciekam ci . Tylko coś muszę zrobić.- Rzuciłam się w stronę krzaków .Gdzie gdzieś pomiędzy nimi a domem leżały moje ukochane buty . Szybko zamieniłam je zostawiając koturny gdzieś na boku.
-Hahahaha sprytne .
-No co ? mam się męczyć ?
-Nie , zawsze liczy się wygoda.
-Dobra , a piśniesz jej słówko to zginiesz marnie ,
-A niby po co mam jej o tym mówić . Ale szczerze ona przez swoją radość nawet by się nie gniewała.
-Radość? czy ja o czymś nie wiem ?
-Niall ma do niej przyjść .
-Aaaa to o to chodziło .Że tak na bok odeszła z twoim telefonem.
Otworzył przede mną drzwi do samochodu . Weszłam a po chwili dołączył do mnie też Harry zasiadając po stronie kierowcy .- Nie wiedziałam że masz prawo jazdy .
-Z naszej paczki tylko ja z Louisem mamy .
-A ja się pochwale że ja też mam .
-To wiem po kogo dzwonić jak się upije .
-Hahahahh zapomnij.A tak w ogóle gdzie się wybieramy ?
-Niespodzianka .
-No oki.
Złapałam pierwszą lepszą płytę która leżała przede mną .
 I włączyłam ją . Pech chciał że to była ich płyta . Chciałam ją wyłączyć ale Harry zaczął sobie podśpiewywać .Tak ładnie że nie miałam serca mu tego przerywać . A do tego nawet nie zauważyłam kiedy i ja zaczęłam .Loczek spojrzał na mnie rozbawiony ale nie przestawał. Elizabeth chyba padnie trupem jak powiem jej że śpiewaliśmy razem .
Już widzę tą zazdrość w jej oczach. No ale mam nadzieje że Niall dla niej zaśpiewa ,choć jej samej to nie wychodzi.Po paru piosenkach wyłączyłam je .
-Dobra koniec .Wystarczy tego dobrego . I tak się już zbłaźniłam .
-Nie prawda. Bardzo ładnie śpiewasz. To jak duecik ?
-Eee...nie . Przed chwilą przecie śpiewaliśmy .
-No ale wiesz. Tak profesjonalnie i wgl.
-Skończ. Jestem beztalenciem . Wystarczy że ty robisz to co kochasz.
-Kiedyś się przekonasz. -czyli że on wiąże ze mną przyszłość .
 W formie przyjacielskiej oczywiście . Mam płakać czy się cieszyć hym sama nie wiem . Po jakimś czasie dojechaliśmy pod restauracje.
Ten jako że dżentelmen otworzył przede mną drzwi .
-Panie przodem.- Biorąc go pod rękę weszliśmy do budynku.
_________________________________________________
Proszę :) chciałam jeszcze powiedzieć że nowy rozdział prawdopodobnie dodam po weekendzie . W poniedziałek lub piątek .Sama nie wiem . I życzę udanego dnia wolnego :P

2 komentarze:

  1. Suuuper rozdział !
    Ciekawe gdzie poszli ? Jakbyś mogła troszeeeeczke dłuższy rozdział :)
    Czekam na kolejny ! Dodaj jak najszybciej !
    Juls. : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz na prawdę fajne opowiadanie ,ale szkoda ,że tak mało jest opisów i przeważają tu dialogi. Odcinek mi się podoba. Harry dżentelmen. Pozdrawiam ; )

    http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń