poniedziałek, 6 lutego 2012

Rozdział 3

Harry zauważył że mam już dość tego gilgotania. Więc odciągnął mnie od nich i wziąwszy na ręce zaniósł mnie na najbliższą kanapę. Po czym usiadł koło mnie .
Zgraja zaczęła nagle gwizdać .
-No,no nasz Harold uratował swoją księżniczkę , więc teraz będą żyli długo i szczęśliwie
Wykrzyczał Louis poruszając przy tym zabawnie brwiami .
-W twoich snach . Powiedziałam dumnie . Zwróciłam się w stronę Harrego był czerwony jak buraczek. -Dziękuje , dzięki tobie nie było by mnie już na tym świecie.
-Do usług. - Sądząc po Elizabeth już się trochę za klimatyzowała . Już nie była tykającą bombą która w każdej chwili mogła wybuchnąć . Siedziała ściśnięta na środku kanapy . Między Niallem a Zaynem . Szkoda tylko że popsuje jej ten piękny moment. Z bardzo ważnego momentu.
-Widać że już ci lepiej . To dobrze bo musimy już iść.
-Czemu ? nawet nie ma mowy. Zostajecie tu . Koniec kropka. Powiedział Zayn który klepał Liama po plecach bo ten nadal śmiał się po tym dziwnym incydencie ze mną i loczkiem. El patrzyła na mnie proszącym wzrokiem .
-Nie ma mowy . Nie będę wracać nie wiadomo o której . Pewnie chłopcy są już zmęczeni chcieli by pospać czy coś w tym stylu.
-Nieprawda . Po pierwsze energia nas rozpiera. Po drugie my was odwieziemy .I po trzecie ....
-Zayn . Nie potrzebujemy podwózki .Nie fatygujcie się .
-Ale Chłopcy są za żebyśmy was podwieźli.Zauważyłam jak kiwają głową na tak.
-Myślę że to nie jest dobry pomysł.
-To jedz sama ja jadę z nimi . Wtrąciła się Elizabeth.
-No ok. Było fajnie dzięki za pomoc . To paaa . I wyszłam zostawiając ich samych razem z El . Jeśli myślą że zaraz się wrócę czy coś to złe myślą . Byłam już przy drzwiach ewakuacyjnych . Kiedy usłyszałam za sobą jak ktoś woła mnie po imieniu.
-Aly ! Stój. Odwróciłam się za mną stał zdyszany Harry.-Nie wygłupiaj się . Wracaj. To nie jest żaden problem żeby was podwiesić.NO zgódź się . Jak nie wezmę siłą .
-Taa jasne . Powiedz el że adres jej wyśle sms-em . To dobranoc. Już miałam wychodzić przez drzwi .Kiedy ten nagle wziąwszy ręce i przerzucił przez ramię .
-Puść mnie ! Bo zacznę krzyczeć.
-Wszyscy są przyzwyczajeni że fanki krzyczą .
-Ale ja nie jestem waszą fanką !
-Czyżby . To niby czemu znalazłaś się na tym koncercie ? hm?
-Ze względu na Elizabeth . Dobra możesz mnie postawić na ziemie . Już ?Będę grzeczna .
-Nie wierze ci .
-Proszę obiecuje . Jak nie dotrzymam słowa to i tak mnie pewnie znajdziesz więc co to za róznica .
-Dobra pod jednym warunkiem .
-No słucham ?
-Idziesz ze mną pod rękę .
-A czy to jest konieczne ?
-Tak , inaczej uciekniesz.
-Ych... Dobra ale przed drzwiami mnie puszczasz . Nie chce by tamci sobie coś ubzdurali. El żyć mi nie da .
-Ok - Postawił mnie na ziemie. Poprawiłam ciuchy. I złapałam go pod ramie .
-Widzisz już jest dobrze.
-Ciekawe dla kogo. Powiedziałam pod nosem .
-Mówiłaś coś ?
-Nie , zupełnie nic.
-To dobrze . Pójdziemy najpierw do kuchni bo zgłodniałem .
-Tsaa. rób co chcesz. Weszliśmy do takiej małej kuchni. Puścił mnie usiadłam sobie na krzesełku który stał pod ścianą a ten udał się do lodówki .W mojej głowie układał się plan ucieczki . Nawet jest chwilkę zajęty więc to dobry pomysł.
-Wiem o czym myślisz . I tak cie dogonię.-ech cały plan szlak trafił -Chcesz coś do picia ?
-Nie dziękuje . Usiadł na przeciwko mnie . Trzymając puszkę coli.
-Z tego co pamiętam to jeść ci się chciało . A nie pić . A napoje macie też w tym swoim pokoju. Czyż nie ?
-Tak prawda . Ale dajmy nacieszyć się Elizabeth .
-Tak jasne uważaj że ci uwierzę że dbasz o jej dobro. Popił łyka coli. I teraz patrzył się na mnie .
-Zle wyglądam ? że tak się na mnie gapisz.
-Nie ,nie jest ok . Ale tak ładnie wyglądasz jak się złościsz. Wypił tą swoją cole i odstawił puszke na bok.
-Taa , to było dziwne .
-Nie bądź taka .
-Jaka ?
-Taka obojętna .
-Taka jestem . Jak nie pasuje to droga wolna .
-Zasmucę cię bo nigdzie się nie wybieram .
-To przykre . Bo ja tak . Idę po El. i wracam do domu. Już miałam wstać kiedy on pierwszy to zrobił .Podszedł do mnie i wystawił ramię .-Nie będę z tobą tak szła . Dobre czasy się skończyły.
-Mamy warunek . Tak ?
-O bosz ja pierdolca tu dostane . Załapałam go już . I poszliśmy w stronę pomieszczenia. Przy drzwiach puściłam go . I weszłam pierwsza. Widok ten lekko mnie zszokował. El siedziała sobie na krzesełku przed lustrem . Louis robił jej kłoska na włosach . Liam grzebał w jej telefonie na kanapie . A Niall i Zayn malowali ją .
-To może nie będziemy przeszkadzać . Powiedział Harry ci odwrócili się w naszą stronę.
-O Alysso . Ma kochana . Jak dobrze że wróciłaś ze swym księciem . Martwiliśmy się o was . Mówił Louis nie przerywając swojej roboty .
-Nie potrzebnie . To jak możemy już jechać ?
-Chłopcy przestańcie mnie już malować . Bo czuje się jak bym miała tonę pudru na twarzy .Chyba tak możemy jechać moja kochana przyjaciółko. Gdy El otworzyła oczy zauważyła że Liam trzyma jej telefon. -Jeśli czytasz moje smsy to wiedz że nie daruje .
-Oj tam . Tylko jeden był bardzo ciekawy . Ale nie będziemy tutaj o tym mówić . Nie chce nikogo zranić .
-El o czym on mówi ?Jestem bardzo ciekawa o co chodzi . Skrzyżowałam ręce .
-O nic. Zabrała mu telefon . I poszła po swoją torbę która leżała pod jedną z kanap.Za nią szedł Louis trzymając ją za włosy .A Harry stał pod ścianą dziwnie się na mnie patrząc .
-To ja pójdę powiedzieć że już jedziemy . Powiedział Zayn . I wyszedł . Dosłownie sekundę później przyszedł -Dobra załatwione Możemy jechać . Bus czeka .
-Chwila ! ma ktoś jakaś gumkę do włosów ?
-Louis nie drzyj mi się do ucha . Mam w torbie . Chwila -El wyciągnęła gumkę z kosmetyczki i podała mu ją .
-No to teraz możemy iść . Oznajmił Louis .Ruszyliśmy wszyscy do wyjścia . Szłam na tyle z Harrym . Przed nami szła Elizabeth z Niallem . Obok nich szedł Liam rozmawiając przez telefon . A przed nimi. Szli Zayn i Louis zawzięcie gadając o czym . Gdy doszliśmy na parking . Od razu weszliśmy do busa. Podałam adres Louisowi który kierował nim .Oczywiście koło kogo musiałam siedzieć . Koło Harego .Który został wepchnięty koło mnie przez chłopaków . Wszyscy o czymś rozmawiali . Ja siedziałam z Harrym w ciszy . Gdy dojechaliśmy na miejsce . Wszyscy wysiedli . Staliśmy przed drzwiami Holly domu .
-NO to my już pójdziemy . Dzięki wielkie za podwózkę . I podziękujcie ode mnie temu panu co mi pomógł z tą oto panną .
-To pewnie nasz ukochany ochroniarz . dorzucił Liam .Przekażemy .Chłopcy znowu spojrzeli się na siebie dziwnie .
-No to Tulimy !!! i wykrzyczeli chórkiem .I rzucili się na nas . Nie powiem było miło .Gdy przestali czułam się trochę dziwnie,
-Dziękuje za ten fajny dzień i wgl. Dorzuciła od siebie Elizabeth. -za wszystko .
-Nie. To my dziękujemy .
Pocałowała każdego w policzek. I jeszcze raz z osobna przytuliła . I wtedy przyszedł czas na mnie. Więc ja tylko i wyłącznie przytuliłam .Gdy wchodziłyśmy już do domu. A chłopaki do busa . Krzyknęli jeszcze do zobaczenia. I pomachali nam na pożegnanie .Gdy zamknęłam za nami drzwi El rzuciła się na mnie .I zaczęła całować mnie i przytulać .
-Dzięki , dzięki , dzięki kocham cię . O bosz to był mój najlepszy dzień w życiu . Nigdy ci tego nie zapomnę.

2 komentarze:

  1. No nie powiem , ciewawy rozdził czekam na mastępnr:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "No,no nasz Harold uratował swoją księżniczkę , więc teraz będą żyli długo i szczęśliwie"
    Hahaha to mnie zagięło xD Jesteś Świetna !
    Juls. <3

    OdpowiedzUsuń