wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 4

Nie ma to jak cały dzień przesiedziany w piżamie . Z włosami spiętymi w wysoki kok .Ach .Co ja mam poradzić że nic a nic mi się nie chce . A miałam tyle planów związanych ze zwiedzaniem tego miasta . I wszystko szlak trafił przez tego mojego lenia. Czasmi mam takie dni. Że siedzę na łóżko pod kołdrą z laptopem na kolanach . I jedyna moja aktywność. To zejście do kuchni i łazienki. Holly pojechała gdzieś ze swoim chłopakiem powiedziała że wróci jutro w południe . Więc cały dom znów jest do naszej dyspozycji. A swoja drogą to ciekawe kiedy poznam tego jej faceta . Jestem bardzo ciekawa z kim być może spędzi resztę życia.
Zostaje jeszcze Elizabeth z która jest chyba gorzej. Siedzi cały dzień w salonie słuchając przy tym One Direction. A w między czasie poraz setny ogląda ich filmiki na YouTubie. Raz nawet w drodze do kuchni usłyszałam jak z kimś rozmawia przez telefon. Siedziałam tam chyba z piętnaście minut robiąc sobie na następne godziny coś do żarcia . A gdy wyszłam , kierując się z powrotem na górę to ta nadal nawijała .Śmiejąc się . Jak to zawsze mówię głupiemu zawsze weselej . Wczoraj jak chłopcy już wyjechali to skakała przy mnie chyba z godzinę . Na szczęście Holly przyszła do domu z pracy kiedy miałam już dosyć słuchania znowu ,jacy oni są boscy itp. Więc El pokazywała swoja ekscytacje tym wieczorem jej .Z czego jestem jej bardzo wdzięczna . Zostawiłam je same i poszłam do pokoju. Po sprawdzeniu Twittera poszłam się wykąpać i pod kołderkę . Miałam dość dziwny sen. Śniło mi się że goniło mnie stado wielkich bananów . Od tej pory chyba przestane je jeść . Albo Zayn dolał mi coś do tej wody którą mi wczoraj dał . To by się zgadzało . Już chyba wiem jakie mam postanowienie noworoczne . Mam zamiar wybić One Direction z głowy Elizabeth zanim całkiem zgłupieje . No i co z tego że spotkała swoich idoli i wgl. Skoro oni pewnie już zapomnieli jak ma na imie. Zreszta pewnie moje też. Jadłam sobie żelki kiedy do mojego pokoju weszła właśnie ona i to cała w skowronkach.
-Zejdź na dół . A nie pożałujesz.
-Nie dziękuje .
-No choć !
-Konieczne ?
-Takk.
-Dobra zaraz przyjdę.
-Czekam z niecierpliwością . Gdy wyszła . Wyłączyłam laptopa włożyłam moje seksiaste lacie . Inaczej moje ukochane kapcie świnki.Które dostałam od niej na 17 urodziny. Narzuciłam na siebie bluzę .I zgarnęłam jeszcze opakowania od słodyczy. Było ich sporo . Ładnie ,ładnie ja sobie tu jem takie smakołyki a dupa rośnie. Oj tam raz się żyje . Gdy schodziłam na dół zobaczyłam że światło w łazience się pali .
-Elizabeth światło się wyłącza. Holly nie ma darmowego prądu. Zgasiłam je i ruszyłam do kuchni .Kompletnie nie patrząc w stronę salonu. Wyrzuciłam papierki do kosza po czym ruszyłam w jego stronę. El siedziała na fotelu szczerząc się .
-I z czego ty się znowu tak cieszysz ?
- Z tego . Wskazała palcem na mnie .
-Aha... jestem taka śmieszna . Super niech ci będzie -nagle za moich pleców usłyszałam jakis zduszony śmiech .Odwróciłam się gwałtownie . Za mną stał One direction we własanej osobie. Żyć nie umierać.
-Witaj Aly . Ładna piżamka .
No tak mam piżamę ach ale ja jestem głupia . I to jeszcze tą w kotki . Bosko
-O dziękuje Haroldzie . Wiecie jedno mnie zastanawia . Czemu taki sławny zespól gości w mojej kuzynki domu . Stojąc sobie jak gdyby nic w w przedpokoju ?
-A no widzisz i tu pojawia się rola Elizabeth .
-Właśnie tak myślałam .
-Dzisiaj jesteś skazana na nas. Wyszczerzył sie Liam w moją stronę.
-O niczym tak nie marzyłam . Nie wiem jak wy ale ide do swojego azylu . Gdzie niezwykli ludzi nie mają wstępu .
-Uważasz że jesteśmy niezwykli ?
-Czepiasz się słów Louisie . Stali śmiejąc się miedzy sobą .
-Będziecie tak stać ? i dyskutować z Aly czy usiądziecie i się rozgościcie.
-Elizabeth moja doga . Jasne że nie . I wszyscy oprócz Harrego omijając mnie ruszyli w stronę salonu . A i jeszcze Niall który ruszył w przeciwną stronę . Czyli do kuchni.
Chciałam iść na górę . Ale Harry złapał mnie za nadgarstek .
- Nie idź .
-Spokojnie idę się tylko przebrać . Zaraz przyjdę.
-A mogę iść z tobą ?
-No nie wiem ,nie wiem -spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem -dobra ale niczego nie tykaj bo będzie po tobie.
Pokiwał głową na znak że rozumie . I Poszliśmy do pokoju . On usiadł sobie na moim łóżku . A ja wzięłam z szafy jakieś ciuchy i ruszyłam do łazienki. Zostawiając go samego . Co raczej nie było dobrym pomysłem .Po szybkim ogarnięciu się wyszłam . Harry leżał rozwalony na łóżku, w dłoniach trzymał telefon.
-Gotowa. Możemy zejść.
-Wiesz co całkiem wygodne to twoje łóżko . Jak się tak leży.
-Taa , wiesz spałam tu zaledwie dwa razy ale ono należy do tych najwygodniejszych .
-Z tego co mówiła Elizabeth mieszkacie w Nowym Jorku . Zgadza się ?
-Yhym .
- Byłem tam 2 razy razy z chłopakami .Bardzo ciekawe miasto.
-Tak nadal mnie zadziwia. Gadaliśmy chyba już z pół godziny prawie o wszystkim .
Swoją drogą Harold to bardzo miły chłopak i do tego znosi moje humorki. Jestem w szoku no ale cóż fajnie jest mieć takiego znajomego bo przyjaciółmi to jeszcze nie jesteśmy .
-Nie lubię galaretek. Oznajmiłam na co Harry przybrał poważną minę .
-Jak można ich nie lubić . Przecież to jedna z najlepszych rzeczy na świecie .
-Sorry jestem wierna budyniowi .
-To się jeszcze może zmienić .
-Możliwe . Nie uwarzasz że powinniśmy zejść tam do nich ? Bo trochę się zagadaliśmy .
-Mi tu dobrze. No ale jak ty wolisz.
Wstał pierwszy podając mi pomocą dłoń . Złapałam ją i poszliśmy w stronę schodów prowadzących na dół .
 __________________________________________________
Witajcie . Mamy 4 rozdział ! cieszmy się :P Mam jedną prośbę do was. No więc jestem bardzo ciekawa co myślicie o moim blogu , więc jeśli możecie to napiszcie mi w komentarzu opinie . Z góry dziękuje , i życzę wam kolorowych snów z One Direction :) 

1 komentarz:

  1. Hahahaha .. Extraa !
    NAjlepszy blog jaki czytałam ! :*
    Juls.

    OdpowiedzUsuń